Nawadnianie podwórka. Nastała wiekopomna chwila, w której zakończymy pisanie poradnika odnoście budowy domu. Postanowiłem opisać wam w ostatnim artykule z tej serii jak wyglądała kwestia budowy nawadniania podwórka.
Pierwotny pomysł był taki, żeby wykopać studnię głębinową, żeby nie pójść z torbami w sezonie letnim. Niestety pech chciał, że nie było u nas wód głębinowych.
Nawadnianie podwórka – początek.
Na samym starcie zacząłem sporo czytać w internecie na temat nawadniania, i tego jak się za to wszystko zabrać. Pomogło mi kilka witryn, które spokojnie można wygooglować.
Pierwszym krokiem było zrobienie szkicu obszaru, który miał być nawadniany wziąłem kartkę A4 podzieloną na kratki. Jedna kratka to był 1 metr kwadratowy podwórka. Następnie wyszukałem na allegro zraszacze i sprawdziłem na jaką odległość będą one podawać wodę. U nas lekkim problemem był fakt, że mamy trochę kiepskie ciśnienie wody w kranie. Jest to bardzo istotne, ponieważ żeby zraszacz działał na 100% swoich możliwości to na jednym obiegu wody nie mogło być ich podłączonych zbyt dużo.
Po wykonaniu szkicu zaplanowałem w których miejscach rotatory będą się najlepiej sprawdzać. W tym celu wziąłem do ręki cyrkiel, i ustawiłem go w następujący sposób. Jeśli w instrukcji zraszacza było napisane, że jego wydajność przy danym kącie wynosi 8 metrów, to cyrkiel ustawiałem na 7 kratek, czyli robiłem około metra zapasu.
Cyrklem rysowałem okręgi tak, żeby na siebie lekko nachodziły i nie było między nimi żadnych pustych miejsc.
Nawadnianie podwórka – planowanie.
Kolejnym krokiem z jakim musiałem się zmierzyć było zaplanowanie w którym miejscu na posesji usadowić skrzynkę z rozdzielaczami. Wybrałem punkt najbliżej kotłowni, ponieważ wodę musiałem pobrać właśnie z tego pomieszczenia. Istotną kwestią jest również policzenie ile będzie potrzebnych nam sekcji. Mam 8 ponieważ wyszło mi łącznie 14 zraszaczy i są one podłączone po dwa na jedną sekcję. Oznacza to że w jednej chwili działają tylko dwa zraszacze. Wynika to z tego, że jak wspomniałem mamy trochę kiepskie ciśnienie i jak bym podłączył ich więcej to wydajność by spadła. Jeden osobny obieg mam na linię kroplującą, która znajduje się pomiędzy drzewkami na około podwórka.
Nawadnianie podwórka – zakupy.
Nastał moment, w którym musiałem się zaopatrzyć w sprzęt do wykonania zaplanowanego nawadniania. Za cały osprzęt zapłaciłem w granicach 2500 zł. Sprzęt jest marki Hunter. Większość rur i złączy kupiłem w hurtowni wodno-kanalizacyjnej, tam też trafiłem na super sprzedawcę, który bardzo dużo mi podpowiedział. „AQUA” . Sterownik do obsługi nawadniania sprzedał mi akurat znajomy, który kiedyś kupił go dla klienta, ale okazał się za słaby na jego potrzeby.
Zapłaciłem za niego 600 zł. Sterownik ma też czujnik deszczu, żeby w razie gdyby zaczął padać deszcz to, zraszacze się wyłączą.
Nawadnianie podwórka – kopanie tuneli pod rury.
Był to najgorszy i najtrudniejszy zdecydowanie etap tej inwestycji. Rur w niektórych miejscach szło bardzo dużo. Robiłem to w okresie jesienno-zimowym, rury były wtedy bardzo twarde przez co bardzo ciężko się je układało w wykopach. Dodatkowo cały czas padał deszcz co nie ułatwiało pracy. Niestety mam mało zdjęć z tych robót, ponieważ tak jak mówię, było bardzo zimno, mokro. Nawet nie miałem głowy do wyciągania telefonu z kieszeni. Na koniec wrzucę kilka zdjęć jakie znalazłem.
Po zainstalowaniu wszystkiego, nastał moment w którym przyszedł czas na testy. Niestety, ale niektóre siłowniki przepuszczały mi wodę, powodem było to, że pod uszczelkę dostał się drobny piaseczek. Musiałem je wyciągać ze skrzynki rozdzielczej, rozkręcać i czyścić. Powtarzałem tą czynność kilka razy aż mi się cierpliwość kończyła.
Nawadnianie podwórka nie jest jakimś skomplikowanym zabiegiem, ale warto jest zasięgnąć pomocy u kogoś, kto już wcześniej takie coś robił. W razie jakiś pytań możecie śmiało do nas dzwonić lub pisać komentarze chętnie podpowiem jeśli będę mógł. https://www.kobieceoszczedzanie.pl/kontakt/
Na sam koniec, po zakończeniu robót związanych z nawadnianiem przystąpiłem do równania podwórka. Do przerzucenia było około 60 ton ziemi łącznie, robiłem to ręcznie, bo zależało mi żeby podwórko było jak najrówniejsze. Rozkładałem krawężniki w odległości około 2 metrów, nasypywałem do środka ziemię, ubijałem walcem i zaciągałem długą łatą. To było dopiero ciężkie i żmudne, ale dzięki temu mam podwórko o jakim zawsze marzyliśmy.